Źródło: http://bi.gazeta.pl/im/01/c1/cf/z13615361Q,reprezentacja-Polski.jpg (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)
Wczoraj oczekiwałem dobrego meczu. Niestety, doczekałem się padliny. Czuję frustrację, smutek i złość. Jestem jednym z 38 milionów kibiców reprezentacji Polski, który znów został naiwnie oszukany. Wierzyłem do końca. Przyjmowałem do wiadomości "że będzie walka na całego". Zobaczyłem coś, co skłoniło mnie do napisania tego publicznie - polska piłka nożna wczoraj umarła.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - od roku 1986 (ostatnich mistrzostw świata, gdzie wyszyliśmy z grupy) przeżywamy w tej dyscyplinie same rozczarowania. Od tamtych mistrzostw do teraz możemy wymieniać "klasyki", od ręki Furtoka, do trzech meczów turniejowych (otwarcia, o wszystko, o honor). Mimo to przeraża mnie jedno - przez tak długi czas nie umiemy do tej pory znaleźć jedenastu naprawdę dobrych piłkarzy, i to w kraju, gdzie mamy 38 milionów "ekspertów" piłkarskich. Mamy wieczne młode, niespełnione talenty, które mają po 25 lat. Do pewnego momentu mieliśmy (i jeszcze w niektórych miejscach mamy!) stadiony, które pamiętają lata pięćdziesiąte i gdyby nie organizacja Euro2012, to cały czas by stały. Od długiego czasu nie umiemy wygrać z jakąkolwiek topową drużyną europejską. Dwa mecze, które nam wyszły w ostatnich latach, to z Portugalią i Czechami za kadencji Leo Beenhakkera. Gdy po latach posuchy, trafiły się nam trzy perełki (Błaszczykowski, Piszczek, Lewandowski), nie umiemy ich wykorzystać nawet w 60%. Brutalna rzeczywistość - jesteśmy słabą drużyną europejską, która zasłużenie jest w miejscu, którym jest. I mam obawy, że na następny turniej znów będziemy czekać 16 lat, albo i dłużej. Przeżyję to samo, co mój ojciec, który na turniej czekał od 1986 do 2002 roku.
Byłem naiwny. Sercem byłem za kadrą przez cały czas, nawet po blamażu na Euro2012. Mam ciągłe wrażenie, że cały czas jesteśmy oszukiwani - zapewnieniami piłkarzy (coś po turnieju w Polsce obiecywali!), informacjami z prasy, przez nagminne pompowanie balonika. Rosną nadzieje, a po meczu przychodzi ból. Strzał między oczy. Tego już się nie da znieść. Ile razy po meczu będę skandował "nic się nie stało?".
I ta naiwność mnie zaślepiła.
Nie tylko ty byles naiwny
OdpowiedzUsuńJa wierzylem ze jednak nasza reprezentacja da rade.
Te wszystkie ich zapewnienia to o dupe rozbic.Niestety tak to wyglada ze jednak nie potrafimy grac w pilke
pozdrawiam
http://www.typybyrrthc.blogspot.com
Dodam coś od siebie.
OdpowiedzUsuńTen swąd piłkarskiego umarlaka na dobrą sprawę ciągnie się od przygotowań do Euro 2012.
Od tamtych meczów do dziś ogólna koncepcja jest właściwie niezmieniona - prawa strona Piszczek i Błaszczykowski, lewa obrona to jedna wielka dziura. Kolejna dziura - środek obrony. Gra dwoma defensywnymi pomocnikami (na co nam dwóch DEFENSYWNYCH, przecież wystarczy jeden). Brak dobrego połączenia między linią obrony, a pomocą, przez co nie ma dobrego rozegrania od naszej bramki. Lewandowski sam na szpicy, a za nim nie ma kto go wspierać. Nieważne, czy jest Obraniak, czy Majewski - Lewy jest osamotniony w polu karnym.
Kiedy Polska grała jeszcze w miarę przyzwoity futbol za Janasa i Beenhakkera, system 4-4-2 sprawował się dobrze. Od przygotowań do Euro wciąż widzę wałkuje się 4-5-1, albo nawet typową choinkę 4-2-3-1 (patrz: mecz Polska - Rosja). Dlaczego nie można wrócić do tego, co wcześniej? Do tego, co daje większe szanse na zwycięstwo?
Też czuję się rozgoryczony tym spotkaniem. Fornalik, mimo mojej sympatii do jego osoby, nie daje rady. Najlepiej, dla jego dobra będzie, gdy zrezygnuje z prowadzenia kadry - i nie piszę tego ze złośliwości, wręcz przeciwnie. Z pewnością da sobie radę na poziomie klubowym rodzimej ligi, w to nie wątpię. Ale na kadrę się nie wyrabia.
Dla naszych kopaczy potrzeba kogoś, kto złapie ich za mordę i tak postraszy, że będą srali pod siebie ze strachu, gdy tylko któryś zmniejszy obroty podczas treningów kadry. Trzeba im kogoś, kto stłamsi ich samym autorytetem i kogoś, kto bez żadnych skrupułów będzie umiał wykreślić gwiazdorzenie z kadry.
Jasne jest jednak, że samo to nie da nam wiele. Co najwyżej doraźnie poprawi wyniki kadry. Szkolenie leży i cuchnie zgnilizną tak samo, jak reprezentacja - jak to się poprawi, to o wyniki naszych będę spokojny.
Tymczasem uważam, że aktualni kopacze mogliby przegrać z San Marino - jak wstyd, to po maksie. Przegrana z kelnerami z zawodu powinna ruszyć środowisko piłkarskie do szpiku kości. I tego środowisku kopanemu życzę.
Masz rację co do ustawienia. Już w meczu z Ukrainą chciałem, by taki system został wykorzystany, jak to miał być mecz o wszystko, to trzeba było wytoczyć największe działa.
UsuńCo do trenera, który ich stłamsi osobą i klasą, to już jednego mieliśmy - Zbigniew Boniek. I dało to skutek odwrotny, co zresztą w swojej biografii wspomniał Jerzy Dudek, więc nie wiem, czy zatrudnienie kogoś z autorytetem by coś dało. Co do kata to przypomnij sobie Wisłę Kraków z Danem Petrescu. Piłkarze go "zwolnili", bo robił za ciężkie treningi. Teraz gdziekolwiek się znajduje, to ma same sukcesy.
Mimo wszystko to byłby mój kandydat na nowego trenera. Zapieprzaliby, aż miło.