Wygrana i przegrana, zysk i ryzyko - to nieodłączne cechy gier losowych, w tym zakładów bukmacherskich. Jedno nie może istnieć bez drugiego i należy mieć o tym pojęcie, a najczęściej bywa tak, że zapominamy o złych stronach obstawiania. Tu - o ryzyku.
Najlepszym przykładem na brak zwrócenia uwagi na ryzyko jest obstawianie zwycięstwa faworyta meczu, np. Anglia - Gabon ;)
Kurs na zwycięstwo Anglików jest strasznie niski ze względu na oczywistą przewagę w składzie gospodarzy. Mimo to ludzie (nie wszyscy) obstawiają ich zwycięstwo, choćby na podbicie kursu. Wszyscy z nich zapewniają, że jest to pewniak i wszyscy bez wyjątku mają przeczucie, że kupon wejdzie.
Najgorszym przypadkiem ze wszystkich jest remis, bądź przegrana Anglii. Co wtedy, jeśli dojdzie do niespodzianki? Obstawiający plują sobie w brodę, że obstawili zwycięstwo Wyspiarzy, a firmy bukmacherskie jako jedyne cieszą się z tej sytuacji, ponieważ zarobiły ogromną sumę pieniędzy.
Mało kto pamięta podczas gry, że cały czas opieramy się na rachunku prawdopodobieństwa. Nie istnieją w bukmacherce zdarzenia pewne. Jest to mit, jeden z wielu, który krąży po Internecie. Powtarzam - NIE MA PEWNIAKÓW!
Każdy, kto choć trochę zna rachunek prawdopodobieństwa wie, że przy zakładanej wygranie Gabonu nie było szczęścia. Został trafiony ten procent szans, który przyznano im na zwycięstwo. Zwykły rachunek. Anglia może mieć nawet 99% szans na wygraną, lecz został ten 1%, który może (nie musi) zdecydować o wyniku spotkania.
Za każdym razem, gdy obstawiamy mecze, podejmujemy ryzyko. Nie da się go uniknąć. Choćbyśmy nie wiadomo jak się starali, ryzyko zawsze jest. Nawet po dogłębnej analizie spotkania mogą być niespodzianki. Ostatni przykład - Lech Poznań grający ostatnio w T-Mobile Ekstraklasie jak z nut, przegrał ze Śląskiem Wrocław (mecz we Wrocławiu, 3-1 dla Śląska), choć statystyki mówiły całkiem co innego. Kto się tego spodziewał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.