wtorek, 27 sierpnia 2013

Czy kiedykolwiek doczekam się polskiego klubu w Lidze Mistrzów?

Szykowałem się do tego meczu cały dzień. Prasa bombardowała informacjami o Legii od tygodnia. Liczyła kwoty, które przypłyną, gdy Legia awansuje, przypominała Legię w Lidze Mistrzów z 1995 roku. I co? I klops! Pierwsze dziewięć minut sprowadziło mnie brutalnie na ziemię. Znów dałem się omamić, a szczerze - naiwnie uwierzyłem, że Legia jednak ma szanse na awans.

W moim życiu nawet nie pamiętam ostatniego klubu w LM. Gdy Widzew Łódź walczył w tych elitarnych rozgrywkach miałem wówczas 7 lat. Dlatego tym bardziej oczekiwałem dzisiejszego meczu. Tak samo jak każdy polski kibic piłki nożnej czekam na to, by w końcu zobaczyć polski klub w europejskich pucharach. Wcześniej już dwa razy przeżywałem traumę w meczach, gdzie szansa była. Mam na myśli dwa mecze Wisły Kraków w 2005 i 2011 roku. Różnica była jednak dość wyraźna - Wisła swoje mecze rewanżowe grała na wyjeździe. W tym przypadku Legia miała rewanż u siebie, co (teoretycznie) dawało zdecydowanie większą szansę na dobry wynik. To co zobaczyłem na początku meczu, osobiście mnie zmiażdżyło. Byłem w szoku. Gdy się otrząsnąłem, to przyszła mi na myśl jedna konkluzja - nie można awansować do Ligi Mistrzów tracąc w takim stylu awans w pierwszych 10 minutach rewanżu. Nie w taki sposób. Dwa strzelone gole Legii tego obrazu nie zamazało. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej dobiło, bo co by było, gdyby nie tak głupio stracone bramki? To bardzo boli.

Wpis rozpocząłem pytaniem Czy kiedykolwiek doczekam się polskiego klubu w Lidze Mistrzów? Trzeba szczerze odpowiedzieć - jeśli od 5 lat nie umiemy wykorzystać Reformy Platiniego, gdzie w IV fazie eliminacji do tych rozgrywek nie trafiamy na potentatów, to do LM awansujemy za kolejne 18 lat, oglądając co rok ten sam obrazek jak ten poniższy:


Zrzut ekranu jest z serwisu Onet.pl. W nagłówku można zmieniać nazwę jakiejkolwiek polskiej drużyny. Tak jest od 18 lat i zapewne będzie przez następne kilka lat. 

Na zakończenie przyszła mi na myśl wyraźna, ale niestety prawdziwa statystyka. W tegorocznych rozgrywkach europejskich wygraliśmy tylko z New Saints. Cztery następne mecze zremisowaliśmy - z Molde i Steauą. Jeśli potrafimy wygrywać tylko z Walijczykami, to może jednak dobrze się stało, że nie zagramy w Lidze Mistrzów.

Liczę na dyskusję w komentarzach. Co Ci się podobało w meczu, a co nie? Jakie jest Twoje zdanie na temat polskich klubów w europejskich pucharach? Liczę na Twoje zdanie.

Podyskutujmy.

PS: Według statystyk tylko Polska i Kazachstan nie miały bardzo długo bądź wcale uczestnika Ligi Mistrzów. A zanosi się, że zostaniemy w tych statystykach sami, bo Szachtior Karaganda ma wielkie szanse, by przerwać złą passę. Każdy inny europejski kraj może, My nie. Wówczas będziemy Piłkarską Federacją Nieudaczników. Przykre, wręcz dobijające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.