piątek, 18 maja 2012

Czy z zakładów sportowych da się żyć?


Podstawowa kwestia, wyjaśnię co mam na myśli zadając pytanie w temacie tego artykułu. Chodzi mi o taką sytuację, gdzie zarabiając na zakładach można godnie żyć. Tzn. samo typowanie jest takim wielkim źródłem utrzymania, które pokryje koszty życia (opłacając wszelkie rachunki, spełniając podstawowe potrzeby, posiadając pozostałe środki na resztę rzeczy typu ubrania, rozrywka itp.). Inspiracją do dokonania wpisu był wątek założony na jednym z popularnych forów bukmacherskich o tym samym temacie. Zauważyłem, że mnóstwo osób tam się wypowiedziało i co jest równie ważne - odnosząc się do naszej tezy - każdy miał zupełnie inne poglądy na ten temat! Rozbieżność zdań ogromna. Dlaczego? Zamierzam zaprezentować te tezy własnie tutaj.
Moim celem w tym artykule będzie na początek zestawienie opinii "za" i "przeciw" tej tezie, opierając się na wielu źródłach i opiniach, przedstawiając najczęściej wymieniane poglądy, oraz skonfrontuję to z moim własnym doświadczeniem. Przedstawię swoją subiektywną opinię na ten temat, opierając się o własne statystyki i wyniki. Porównując własne doświadczenia można dojść do wartościowych wniosków.

Znalazłem cztery najczęstsze opinie na ten temat, korzystając z wielu źródeł:

a) Jest to hazard, z hazardem się zawsze przegra i straci kapitał

Hazardem nazywamy wszystkie gry pieniężne, w których o wygranej w mniejszym lub większym stopniu decyduje przypadek. Słowo "hazard" pochodzi z języka arabskiego: "az-zahr" znaczy "kostka", "gra w kości". W języku angielskim dosłownie przetłumaczone oznacza "niebezpieczeństwo", "ryzyko". Właśnie... RYZYKO - hasło klucz. Czy zakłady sportowe można nazywać hazardem, gdy mamy kontrolę nad poziomem ryzyka? Przecież po to ustala się twarde zasady i sposoby gry, by jak najbardziej ryzyko zniwelować do granic minimalnych. Do najsłynniejszych gier hazardowych należą m.in. ruletka. O ile w ruletce czynnik losowy jest decydujący, o tyle w przypadku zakładów sportowych byłbym skłonny stwierdzić, że nie jest to hazard w stu procentach, gdyż w tej grze o wygranej decydują umiejętności analizy zdrazreń historycznych, analizy składów drużyn, umiejętności odpowiedniego stawkowania, doboru spotkań, co skutecznie zmniejsza wpływ czynnika losowego. Odpowiednio stawkując i dokładnie analizując zdarzenie NIE MA SZANS na utratę całego kapitału. No chyba, że się typuje "na pałę", po prostu wg kursów. Wówczas ta opinia jest prawdziwa.

b) Trzeba mieć ogromny budżet, a mało osób taki posiada.

To jest akurat prawdą. Poziom 10 000 zł jest już taką kwotą, przy której można myśleć o dużych zyskach miesięcznych. Ale zwóćcie uwagę na inną rzecz. Co jeśli ma się o wiele mniejszy kapitał? Moim zdaniem zakłady sportowe są jedną z fajnych alternatyw mnożenia małych sum kapitału. Czemu? Nie opłaca się trzymać na koncie bankowym sumy np. 3000 zł na lokacie 5% w skali roku, gdy można spokojnie osiągać poprzez typowanie 5-10% lub więcej w skali MIESIĄCA. W skali roku daje to od 104% do 600% a nawet więcej w skali rocznej! Liczby nie kłamią.

c) Nie da się godnie zarabiać, można tylko dorobić.

Owszem jest to prawda, pod warunkiem, że grę traktuje się na luzie i dla zabawy. A trzeba do tego podejść jak do możliwości inwestowania własnych sum kapitałowych (podobnie jak Forex, giełda, złoto, nieruchomości, waluty itp.) lub traktując to jak praca na pół etatu. Traktować zakłady jako instrument finansowy, na który masz wpływ. Traktując to poważnie, można zarabiać godnie.

d) Gdy rzeczywiście można zarobić 3000-5000 zł/mc na zakładach, pojawia sie pytanie co dalej? Emerytura? Przyszłość? Opłaty typu ubezpieczenie itp.?

Bardzo mądre pytanie, na które warto odpowiedzieć. Widziałem na własne oczy starszych ludzi w naziemnych bukach, którzy utrzymują się tylko z tego źródła, do tego traktując emeryturę jako dodatkowe źródło dochodu. Wyobrażacie to sobie? TRAKTUJĄ EMERYTURĘ JAKO DODATEK DO DOCHODÓW A NIE GŁÓWNE ŹRÓDŁO! Czyli można. Można opłacić wszystkie rachunki, mieć na wyżywienie, rozrywkę, ubrania.

Moje statystyki, sposób gry i wyniki jasno pokazują, że można z tego żyć przy określonych kryteriach. W miesiącu lutym miałem yield na poziomie 14,24%, w kwietniu zaś na poziomie 17,67% (w miesiącu marcu miałem pauzę w typowaniu), a w tym miesiącu (który się jeszcze nie skończył, stan na 16 maja 2012) mam yield na poziomie 21,68%! Procent zysku nieosiągalny w żadnym banku (w kwietniu tylko nieco ponad 7,5% w skali miesiąca, porównajcie to do lokaty 5% rocznie)! I nie jest to przypadek. Trzymam się twardo wcześniej ustalonych zasad, dobrze dobieram stawki na zdarzenia, ryzykuję od 1-5% kapitału na zdarzenie, typuję to na czym się znam. Skuteczność mam na poziomie 65-70%, czyli można. Podsumowując, kilka czynników ma znaczący wpływ na ten stan rzeczy:

1. Odpowiednie stawkowanie (gdzie nawet przy wpadkach jest się relatywnie na plus)
2. Dogłębna analiza zdarzeń i dobry ich wybór
3. Kontrola ryzyka
4. Trzymanie się procedur gry w trakcie częstszych przegranych (czyli "nie odkuwać się")
5. Stała kontrola wyników, jej analiza i poprawa gry


Długo się zastanawiałem nad napisaniem tego artykułu. Jest to temat rzeka, wywołujący wielkie kontrowersje. Opinii jest tyle ilu typerów. Są różne "za" i "przeciw" tej tezie. Czy według Was da się na zakładach zarabiać godnie? Ile osób tak naprawdę na zakładach sportowych, na typowaniu ogólnie zarabia godziwe pieniądze? Czy w ogóle jest to możliwe? Przede wszystkim liczę na zdanie najbardziej doświadczonych, którzy "zjedli zęby" na zakładach sportowych. Zapraszam wszystkich do dyskusji!

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy "zjadłem zęby" na zakładach ale skoro zaprosiłeś wszystkich do dyskusji to pozwolę sobie wtrącić swoje dwa grosze.
    Słyszałem kilka historii o tym jak to ludzie zarabiają na tym nie wiadomo ile. Czasem kumpel znajomego kumpla postawił 300zł wygrał 6 tysięcy. Sam trafiałem raz na ruski rok ciekawy zestaw meczów ale za mniejszą stawkę bo właśnie nie dysponuje Bóg jeden wie jakim budżetem.
    Jeśli chodzi o godziwe zarobki to dla jednych będzie to 2500zł a dla kogoś kto może zainwestować więcej nawet... no właśnie ile? Wszystko zależy od nas, od ludzkiej pazerności. Myślę, że te 5 punktów to taki mini dekalog typera-zarabiacza i trzymając się go można osiągnąć sukces.
    Na swoim blogu od początku mam skuteczność 51,6% lecz odliczając typy z cyklu "2/3 systemu...", na których są często ryzykowne mecze po wyższych kursach, których raczej nie stawiałbym za dużą stawkę wychodzi 68,3% (licząc wszystkie typy jako pojedyncze). Mogło być lepiej ale dla mnie to całkiem niezły wynik.
    Czy z zakładów sportowych da się żyć? Gdybym miał dziś zdecydować się na tak czy nie, czarne czy białe jeszcze nie umiał bym powiedzieć.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Cytryna!

      Dziękuję za komentarz! Jak najbardziej zapraszam każdego do dyskusji, zapewne każdy z odwiedzających bloga ma coś na ten temat do powiedzenia.

      "Na swoim blogu od początku mam skuteczność 51,6% lecz odliczając typy z cyklu "2/3 systemu...", na których są często ryzykowne mecze po wyższych kursach, których raczej nie stawiałbym za dużą stawkę wychodzi 68,3% (licząc wszystkie typy jako pojedyncze)"

      68,3% przy pojedynczych zdarzeniach to już naprawdę niezły wynik. Nie zastanawiałeś się właśnie nad graniem singlami przy wyższych stawkach? Ja miałem okres w styczniu/lutym, gdzie grałem duble/triple i zawsze było tak, że jedno zdarzenie to była niespodzianka i koniec. teraz gram TYLKO singlami i jest zdecydowanie lepiej. Pomyśl nad tym.

      "Jeśli chodzi o godziwe zarobki to dla jednych będzie to 2500zł a dla kogoś kto może zainwestować więcej nawet... no właśnie ile?"

      2500 zł w naszym kraju to już moim zdaniem są w miarę przyzwoite pieniądze. Co do inwestowania to nie wiem nawet czy przy wielkich kwotach kapitału bukmacherzy nie dadzą limitu. Z tego co wiem jedynie Pinnacle nie ma limitu stawkowania (choć tam nie mam akurat konta).

      Dzięki za wyrażone zdanie i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.